Dziękujemy za skontaktowanie się z nami. Wkrótce odezwiemy się do Ciebie

Ups, coś poszło nie tak..Spróbuj później

Skopiowano do schowka!

KOSZYK ZOSTAŁ WYPEŁNIONY PRODUKTAMI Z TWOJEGO POPRZEDNIEGO ZAMÓWIENIA

Uganda Ekimuli #1 Kasese

Z kawą czasami jest jak z podróżami, dużymi i małymi, zaplanowanymi, jak i spontanicznymi. W każdej z tych wersji można delikatnie skręcić i znaleźć się w zupełnie nowym miejscu. Tak samo jest z szukaniem nowych smaków i doznań w kawie. Dla mnie taką podróżą w nieznane była paczuszka świeżo wypalonej Ugandy Ekimuli #1. Rzadko zdarza mi się pić kawy z tego kraju, jednak jak już je pije to wywołują one we mnie emocje. Różne, co prawda, ale zawsze to jakieś emocje. Lepsze w sumie niż żadne bo dzięki temu łatwiej mi jest je zapamiętać.    

No ale do rzeczy.

  Paczuchę dostałem przy okazji bardzo miłego kilkudniowego wspólnego pobytu w Rumii, w czasie odbywających się Mistrzostw Polski Latte Art 2020, które to Robert sędziował, a ja organizowałem jako Shadow Coordinator w SCA. Oczywiście, jak to na takim wydarzeniu, czasu na kawę i na skupienie się na niej było mało dlatego przełożyłem w czasie tę przyjemność na czas po zawodach. I jak sobie powiedziałem, tak zrobiłem. W dzień po zakończeniu się wydarzenia miałem dłuższą chwilę, aby nacieszyć się tą kawą – wszak prezenty zawsze mnie cieszą, a kawa w szczególności.    

Aromaty Ugandy

  Po otwarciu magicznej paczuszki od razu wybuchł mi prosto w nozdrza przyjemny aromat kakao, kwiatów, w szczególności lawendy, i jak na moje to pomarańczy. Po zmieleniu ziarna aromat ten stał się tylko intensywniejszy i jeszcze bardziej mnie zachęcał do czym szybszego zaparzenia naparu.   Klasycznie użyłem metody Scotta Rao, która jest szybka i dobra, prawie jak kiedyś tanie wino tylko, że zamiast szybkiego było tanie, bo jakby było szybkie wino to mogłoby się to bardzo źle skończyć. Ale dla przypomnienia tej metody: mielimy w miarę grubo, zalewamy preinfuzję, po czym ją mieszamy, zostawiamy na 30 sekund tak, aby uwolnił się dwutlenek węgla z ziarna i następnie zalewamy do danej pojemności, jeszcze raz mieszając po zalaniu. Dwie proste czynności, które w efekcie końcowym dają bardzo przyjemne efekty – a to szanuję najbardziej w kawie – prostotę i możliwie jak najszybsze wykonanie. Szczególnie, że cierpię na chroniczny brak czasu, a doba dla mnie to zdecydowanie jest za krótka.    

Wrażenia po zaparzeniu...

  Całość zaparzyła mi się mniej więcej w 3 minuty, a aromat jaki się unosił znad mojego dekantera przypominał mi moje początki z kawą speciality, gdzie pierwszą kawą jaką wypiłem była naturalna Etiopia bodajże z palarni Johan&Nystrom, o czym wspominałem już w swoim pierwszym wpisie.   Ta kawa przywołała mi też te miłe wspomnienia – zdecydowanie aromat kawy z obróbki naturalnej się unosił i łaskotał mnie przyjemnie po nozdrzach. Pojawiły się w nim kwiaty, pomarańcze i czekolada.   Po pierwszym łyku czułem, jak przyjemnie osadza mi się cały napar na języku, delikatnie kleiste body i długi słodki aftertaste nie dawały mi zapomnieć to tej kawie. Im dłużej ją piłem, tym bardziej czekałem na kolejny łyk, co powodowało, że prawie wypiłem ją naraz. W ostatniej chwili się opamiętałem, co by zwolnić i jednak postawić na skupienie się i rozpisaniem na czynniki pierwsze tej kawy.  
 

"Po pierwszym łyku czułem, jak przyjemnie osadza mi się cały napar na języku, delikatnie kleiste body i długi słodki aftertaste nie dawały mi zapomnieć to tej kawie."

    Na pewno na ciepło pojawiły się nuty jogurtu malinowego oraz czekolady. Im bardziej kawa mi stygła tym pojawiało się więcej kwiecistości w kawie i nut czerwonej pomarańczy oraz skórki grejpfruta. Aftertaste przypominał mi skórkę pomarańczową i gorzką czekoladę. Kwasowość zdecydowanie średnia, malinowa.   Po skończonym kubku żałowałem, że musiałem się nią podzielić z żoną, bo z chęcią bym się napił jej więcej, a czasu na zaparzenie kolejnej niestety, jak wcześniej wspomniałem, zabrakło. Jednak pamięć pozostaje. Dlatego w każdej wolnej chwili z chęcią wracam do tej kawy i parzę ją sobie jak tylko mi chwila pozwoli.    

Dla kogo Uganda Ekimuli?

  Jeśli miałbym polecić danej grupie ludzi te ziarna to zdecydowanie miłośnicy „naturali” ją polubią oraz osoby, które stawiają na transparentne średnio złożone napary. Ponieważ może i dużo się nie dzieje w tej kawie, ale ma ona swój charakter, jest zdecydowanie „jakaś” i ma w punkt rozłożone w smaku nuty sensoryczne, co mi osobiście bardzo odpowiada!   Tyle na dziś. Zaczynają się wakacje, więc ja Wam wszystkim życzę wypoczynku i spokoju. Pozdrówka i do następnego! Paweł Świderski

Newsletter

Bądź na bieżąco z naszymi nowościami i ofertami specjalnymi