Kultura picia kawy ziarnistej w Polsce nie istnieje. Jeśli, jako Polacy, takową chcemy mieć, to musimy sobie ją wypracować. Gdyż na chwilę obecną jej nie ma. A była przecież.
Kawa idzie w świat
Kawa ziarnista została udomowiona w Etiopii, z Etiopii zawędrowała poza Afrykę dzięki ludom arabskim. Ponieważ pachniała piękniej niż księżniczka Szeherezada w bajkach „Księgi tysiąca i jednej nocy”, smakowała lepiej niż specjały ze „stoliczku nakryj się” z bajek braci Grimm i na dodatek wypita o poranku na połowę dnia co najmniej dawała energetycznego kopa mocniejszego niż siedmiomilowe buty z bajki Brzechwy, to szybko zdobywała popularność w kolejnych rejonach świata.
Kawa ziarnista w Europie
W Europie najpierw był Stambuł w Imperium Osmańskim, potem Bałkany i, dzięki kupcom weneckim, Włochy. Tam pojawiły się pierwsze kawiarnie w Europie. Podobno prekursorem picia kawy w kawiarni w Europie Środkowo-Wschodniej był Polak, Franciszek Kulczycki, który po Wiktorii Wiedeńskiej Jana III Sobieskiego został za zasługi przy odniesionym zwycięstwie obdarowany przez króla workami nieuprażonych ziaren kawy zdobytych na Turkach i otworzył pierwszą we Wiedniu kawiarnię.
A potem to już poszło i każdy region Europy po kolei uczył się pić kawę po swojemu.
Do XX. wieku kawę ziarnistą palono i parzono wszędzie podobnie. Do Europy docierały surowe ziarna kawy, czy to z Afryki, czy to z Ameryki Południowej, w której uprawa przyjęła się doskonale. Ziarna palono lokalnie, w domu czy lokalu na patelni czy w specjalnej metalowej puszce. Palenie kawy to była, I JEST!!!, kluczowa sprawa dla jej późniejszego smaku. Za słabo upalona smakuje słabo, a za mocno upalona smakuje również słabo i na dodatek jedzie spalenizną! Dlatego dziś proces palenia kawy ziarnistej powierzamy fachowcom. Najlepiej, piszę z doświadczenia, pasjonatom z lokalnych, kraftowych palarni kawy ziarnistej.
Potem kawę należało zmielić w młynku, a następnie zagotować z wodą w tygielku do kawy czy innym rondelku, czyli przyrządzić ją „po turecku”.
Ponieważ jedyną pewną rzeczą w życiu czy to jednostek, czy to całych społeczności i cywilizacji jest zmiana, to wiek XX. przyniósł szereg innowacji w sposobie przygotowywania kawy. Dziś cały świat pije kawę przygotowywaną „po włosku”, bo to właśnie włoskim wynalazcom zawdzięczamy dwa najpopularniejsze dziś
sposoby parzenia kawy. W 1906 roku Desidero Pavoni zaprezentował światu
ekspres do kawy stworzony na podstawie kupionego wcześniej patentu Luiggi Bezzera i tym samym świat powitał espresso. W 1933 Alfonso Bialetti wynalazł kawiarkę, zwaną też kafeterką i makinetką, urządzenie prostsze i tańsze w obsłudze niż ekspres, ale dalej ciśnieniowe.
W każdym kraju europejskim są lokalne zwyczaje związane z przyrządzaniem kawy ziarnistej, jeden wpisany jest nawet na światową listę niematerialnego dziedzictwa UNESCO. Polska oczywiście też ma swoją kawową tradycję.
Kawa ziarnista w Polsce
W XIX wieku kawa ziarnista parzona po polsku (Polski wtedy na mapie Europy nie było jako niepodległego kraju, ale oczywiście była kulturowo) uchodziła za wyjątkowo smaczną. Parzona „po turecku”, podawana z tłustym mlekiem lub śmietanką i mocno osłodzona (a to dzięki kolejnemu wynalazkowi, czyli cukrowi z buraków, który wyparł z rynku drogi cukier z trzciny cukrowej). Po odzyskaniu niepodległości dalej pito w Polsce kawę parzoną po polsku oraz, na nowoczesną modłę, kawę parzoną w ekspresach i kawiarkach. Polska Fabryka Wyrobów z Miedzi i Mosiądzu Kubś i Gogołkiewicz z Poznania oferowała maszyny do parzenia kawy „Pol-Ekspress”. A potem…
A potem była okupacja niemiecka, a potem sowiecka zaraza. I się kultura picia kawy w Polsce wyłopotała na 50. prawie lat.
Bo za komuny o kawę ziarnistą było trudno, a jeśli już była to jak to w socjalizmie jakości niesatysfakcjonującej. Pamiętam jak palone ziarna mielono przed zakupem w sklepach, no bo skąd niby w domu młynek do mielenia kawy w czasach powszechnego niedoboru? I tak kawa ziarnista zaparzana po polsku i podawana w filiżankach zamieniła się w podawany w szklance osadzonej w metalowym koszyczku, na spodku, z antenką w postaci łyżeczki, napar ze zmielonej kawy zalanej ciepłą wodą…
Żeby było jasne. Nie ma to nic wspólnego z „kawą po turecku”.
I właśnie dlatego, jeśli jako Polacy chcemy mieć własną kulturę picia kawy, to musimy sobie ją na nowo wypracować. Dużo jeszcze pracy przed palarniami kawy ziarnistej i innymi pasjonatami.
Napisał Igor Maćkowski